poniedziałek, 16 stycznia 2012

Zmiany..

Z pisaniem kiepsko mi idzie i raczej  pisarką już nie zostanę,no coż...;) Za każdym razem obiecuje sobie pisać częściej na blogu, ale jakoś na obietnicach się kończy, więc koniec z tymi obietnicami..będę pisać w miarę moich możliwości i chęci.

A więc w skrócie co u mnie?
7 miesięcy za pasem, wciąż w tym samym miejscu,w słonecznej Kalifornii, 15 minut od oceanu i z zamiarem zostania tutaj na drugi rok. Zdąrzyłam  się zestarzeć,20 lat już za mną, włosy blakną i robię się większa tam gdzie nie trzeba.

Święta święta i po świętach...Było ciężko myśląc, że się spędzi je tutaj a nie w Polsce. Miałam ochotę ten czas przespać i obudzić po wszystkim. Przepłakany ranek na skype z rodziną a wieczór spędzony w gronie dwóch polaków z tradycyjnymi polskimi daniami,że aż się uszy trzęsły:)

Nowy Rok w Las Vegas z kac vegas:) Nie muszę chyba mówić, że był to jeden z najbardziej szalonych Sylwestrów w życiu..za jedyne $100:) Czyli jak tu nie być szczęśliwym?
Poza tym dodatkowo zaszła mała zmiana w moim życiu.. po dwóch miesiącach pobytu tutaj poznałam chłopaka.. początkowo niewinne randkowanie aż w końcu przyszła pora bycia ze sobą oficjalnie. Jednym słowem, żyć nie umierać :)

7 komentarzy:

  1. i'm glad;P buziaki;*:*:* / oll

    OdpowiedzUsuń
  2. Podczytuję Twojego bloga "anonimowo", ale dzisiaj nie mogłam już się oprzeć i nie napisać, że strasznie się cieszę :) Jednocześnie martwię się o siebie, bo żyję Waszym au-pair'skim życiem :)) Grrr... Na mnie chyba nie przyjdzie pora, ale za Was trzymam kciuki bardzo mocno ;)

    judd

    OdpowiedzUsuń
  3. No to trzymam kciuki :) I do zobaczenia niebawem mam nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ah szczęścia życzę :))
    cieszę się ,że wszystko dobrze

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak myślałam, że o faceta chodzi jak tylko napisałaś "Changes" ;) Fajnie, że Ci się układa tam. Czytałam Twojego bloga od początku i tak od czasu do czasu zaglądam. Ja właśnie przygotowuję się do swojego wyjazdu, ale nie na rok czy dwa a raczej na stałe. Zanim jednak to nastąpi, robię sobie wycieczkę do Bostonu a przygotowania do tej wycieczki jak i do emigracji opisuję na swoim blogu, na który serdecznie zapraszam. Pozdrawiam Cię i życzę wszystkiego dobrego na przyszłość i szczęścia w związku :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Żyjesz jeszcze?:):) Co tam u Ciebie???

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostaniesz w USA na drugi rok?;)

    OdpowiedzUsuń