sobota, 30 kwietnia 2011

44 dni

Muszę powiedzieć, że czas leci w błyskawicznym tempie! Za 44 dni będę już siedzieć w samolocie i pewnie myśleć, co ja właściwie robię, na co mi ta Ameryka!? Raz mnie ogarnia ekscytacja, a raz strach. Nie chciałabym się rozczarować samą sobą, że nie dam rady, że to wszystko mnie przerośnie, że dzieci okażą się "silniejsze" a ja wtedy powiem dość. Chcę tylko sprawdzić się w nowej sytuacji, spełnić marzenia, ale na pewno nie wracać po miesiącu czy po trzech! Co do przygotowań do wyjazdu, to one stoją praktycznie w miejscu. Pozostały do zrobienia zakupy, prezenty i pre-departure. Jeśli chodzi o prezenty, będą to skromne upominki. Nie będę wymyślać żadnych szaleństw, bo nigdy nic nie wiadomo co się wydarzy ;) Każde dziecko uwielbia słodycze, trafią one do brzuszka a nie do pudła, więc myślę, że to będzie najlepszy pomysł. Dla hosta alkohol, a dla hostki parzona kawa i jakieś dobre słodycze.

A na koniec, akcent wakacyjny! Rety, gdzie ja się tam zmieszczę!?:o