środa, 24 sierpnia 2011

Podbijać Hollywood a potem spać w namiocie...

Komentarz Insuli i zmotywowanie Anny doprowadziło mnie do tego owego miejsca, jakim jest mój blog. Niech ma Bóg Was w opiece lol ;) Za dużo się dzieje, a za mało czasu, żeby na spokojnie usiąść i cokolwiek napisać..a gdy jest już czas, to leń mnie tak rozleniwia, że nawet palcem mi się nie chce ruszyć ;)

Ale do rzeczy. Ostatnie dwa weekendy spędziłam bardzo aktywnie. Los Angeles,Beverly Hills,Santa Monica i Venice Beach spędziłam w gronie polskich dziewcząt i polskiego rodzynka ;) Dzień rozpoczęliśmy u mnie zacnym śniadaniem-jajecznicą z bekonem, przygotowanym przez Annę z SF i kawą z Starbucks'a. Pełni wigory do życia wyruszyliśmy podbijać Hollywood ;) Wpychając się w kolejkę, pocykaliśmy zdjęcia z gwiazdami leżącymi dosłownie na chodniku. Wyobrażacie to sobie? Nawet na ich głowie można było sobie usiąść :P Potem podzieliliśmy się na dwie grupy i my z Anką myknęłyśmy do muzeum woskowych gwiazd, żeby przejść parę pięter i porobić głupie miny przed obiektywem z gwiazdami typu jak Britneeey Spears :D Hollywood nie robi wielkiego wrażenia, duszno,parno, pełno ludzi a tylko do zwiedzenia aleja gwiazd, muzeum gwiazd woskowych i sam napis Hollywood na wzgorzu. Szału nie robi, ale i tak mi się podobało!!





                                                             Alleluja i lecim do przodu!

W kolejce był Beverly Hills. Palemki i znak samej miejscowości. Byliśmy umówieni też z paroma gwiazdami,  ale stwierdziliśmy, że przełożymy spotkania i pójdziemy wypić kawkę ;)


Venice Beach. Najbardziej szalona plaża na jakiej byłam. Nawet czasem obawiałam się o swoje życie i pozostałej czwórki. Warto głęboko wdychać tam powietrze, żeby potem czuć się jak tamtejsi ludzie po maryście... I to zupełnie za darmo! Więc dlaczego nie korzystać? Oddychaj śmiało lol ;)


Ludzie sprzedawali co popadnie, jak sami widzicie...

Z uśmiechem na twarzy została nam Santa Monica. Na zakończenie wycieczki ruszyliśmy do boju na karuzele i cieszyliśmy się i wrzeszczeliśmy jak małe dzieci :) Dzięki Wam za bardzo udany weekend!!

DRUGI WEEKEND 
Ognicho, kiełbaski, marshmallow i namiot. Czyli camping w Laguna Beach! Na miejscu okazało się, że aby móc rozłożyć namiot, musielibyśmy iść w las, pod górę z 3 mile(z 2 godz) z naszym "skromnym" zaopatrzeniem. Przerażone zaczęłyśmy przepakowywać bagażnik, żeby nie iść ze 3 razy w te i wewte :P Aż zainteresował się nami miły pan policjant, który na koniec wlepił nam mandat,ale o tym później! Był na tyle miły, że zaproponował nam wspaniałą dla nas opcję...kasa=parking z campingiem przed nosem. A czemu by odmówić? Już po godzinie, rozpakowane, poszliśmy się przejść na plaże i poznać co nieco miejscowość. Na wieczór wypadało zrobić ognisko...ale było to tak specyficzne miejsce, że ogniska nie można było zrobić, nawet grilla na ogniu tylko na gazie. Ale że miałyśmy tylko jednorazowy grill na ogień i że prawa są po to, żeby je łamać, to je złamaliśmy.. a co! z głodu miałyśmy umrzeć? Grilla podpaliłyśmy regulaminem z campingu:P Na następny dzień pojechałyśmy się wymeldować by móc stanąć na innym parkingu tego parku i iść hikować ;) Droga była obrana przez nas najprostsza, by to za dużo się nie namęczyć a coś zobaczyć. I zobaczyłyśmy El Moro Canyon, pagórki i jeszcze raz pagórki. W tym czasie kilka razy spotkałyśmy tego przeuroczego policjanta, który za każdym razem nam machał. A kiedy już wróciliśmy na parking, z daleka było widać wlepiony mandacik na szybie. WTF? Za co? Przerażone poszłyśmy wyjaśnić tą sytuacje i jak się okazało mandat wlepił nasz nowy przyjaciel ;) Ale jak nas zobaczył, wziął kopertę i powiedział, że mamy o tym zapomnieć, uhhhh inaczej camping wyniósł by nas więcej niż wycieczka do Las Vegas:P 





Koniec bajki :P

6 komentarzy:

  1. Kocham oglądać te wszystkie zdjęcia na blogach au pair'ek.... Pięknie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku jaką masz śliczną koszulę w kratę :) Przepraszam, że tak nie na temat :p ale wygląda cudownie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajne zdjęcia i widzę , że przygód też nie zabrakło ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. taka krótka notka po tak długiej nieobecności?! Leniu Ty!:) masz tu pisać, pisać i pisać ejjj!:) ale tak w ogóle super zdjęcia i przygody;) a kogo spotkałaś w Hollywood?:P // oll

    OdpowiedzUsuń
  5. postaram się Oleczko:):* A spotkałam Johnego Deppa, Lady Gagę, Justina Timberlake'a...;)

    OdpowiedzUsuń
  6. 56 yr old Quality Control Specialist Salmon McFall, hailing from Camrose enjoys watching movies like "Resident, The" and Glassblowing. Took a trip to Quseir Amra and drives a Ferrari 250 GT SWB Speciale Aerodinamica. to

    OdpowiedzUsuń