środa, 7 września 2011

" Ósmy" cud świata

Nie nie, Anno, nie myśl sobie, że to o Tobie mowa ;) Mowa tu oczywiście o kanionach! A więc do rzeczy... Ostatni weekend był to Labor Day, a więc dla operek możliwość lenistwa o jeden dzień dłużej. Więc dlaczego by z niego nie skorzystać? Pięć polskich dziewcząt postanowiło podbijać 3 kaniony. Do pokonania miały przed sobą 3600km, cztery stany- CA,Arizona,Nevada, Utah, słońce, górki i doliny. Na miejsce dotarliśmy w sobotę o 1 rano, a o 7 była pora na przebudzenie się walcząc poduszkami. 1-szym etapem zwiedzania był Grand Canyon. Widoki nieziemskie! I tu o dziwo pojawiło się moje pierwsze wow i gęsia skórka. Nie mogłam uwierzyć w to, że jeszcze nie tak dawno uczyłam się o tym w szkole i aż tu nagle mogłam stanąć, usiąść i co nieco podotykać. Planowaliśmy również stanąć na skywalk, podzwiając kanion z pod stóp, ale pech tak chciał, że skywalk znajdował się całkowicie w innej części kanionu. I fizycznie nie dałoby rady, żeby się tam znaleźć. Więc jeśli ktoś będzie planował taki wypad, sprawdzcie dokładnie, gdzie się to znajduje ;) Nie obyło się też bez hardcorowych pomysłów, typu: ' która wysunie najdalej nóżkę za skałę' :P

Czy też "gotooowiiiiii??? do startuuu...start !" :P


Zostaliśmy tam do zachodu słońca i o to tym sposobem minął dzień pierwszy ;)


Dzień 2-gi. Antelope Canyon, Colorado river i Bryce Canyon. Jak się okazało, na Antelope trzeba było wykupić wycieczkę nawet z miesięcznym wyprzedzeniem. Jak pech to pech, z przerażeniem modliliśmy się o cud. I o to stał się on! Cud! 8-osobowa grupa zrezygnowała z wycieczki! Bóg zapłać za tak dobry czyn;) Do Antelope wybralismy sie z przewodnikiem przez " pustynie i piaski "gdyz samodzielna wycieczka grozi utrata konczyn przez pchanie samochodu ;) 



Wspanialomyslna Anna(tylko nie obrosnij w piorka :P ), znalazla na mapie w poblizu naszego hotelu Colorado River. Fruu i juz tam bylismy..


Na zakonczenie dnia, zostal nam Bryce Canyon. Zdecydowanie Amerykanie ulatwiaja sobie zycie, by to sie nie przemeczyc a cos zobaczyc ;) Takze tu i owdzie mozna bylo sobie podjechac limuzyna, wysiasc pieknie z samochodu i nie sapiac glosno, obejrzec piekny zachod slonca.


Poniedzialek. Dzien rozpoczelismy sniadaniem przed supermarketem z widokiem jak w kinie. Nie wiadomo bylo czy plakac czy uciekac. Otoz mlody chlopczan tak sie zataczal, ze az zainteresowali sie nim strazacy.. z kolei ktorzy zadzwonili po policje,straz i karetke. Policjant zrobil rewizje, przeszukal jego ubrania i cos tam grubszego musialo sie przypaletac pod reka, bo od razu zaprowadzil go do wozu. Nie robcie tego ludzie ;)

Ostatni punkt zaczepienia to valley of the fire. Skaly plonely od czerwonosci podczas zachodu slonca...hmm ale to znamy tylko z opowiesci ;) nie bylo nam dane to zobaczyc podczas zachodu slonca, ale lepsze w ogole cos niz nic.




Zakonczenie imprezy przeswiecilismy obiadem w Hermosie przygotowanym przez moja host mum. Chwala jej za to!
Blogowe operki i ich "ostatnie" usciski :)
Dziekuje Wam dziewczyny: Kajtek, Panna Anna i Cookie Monster za bardzo udany weekend! Do tej pory chodze z podkrazonymi oczyma ;) 








6 komentarzy:

  1. cudne zdjęcia <3 ajj wszyscy to piszą ale 'nawet nie wiesz jak ja ci zazdroszczę!'
    buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. WOW!!! WOW! WOW! nie, wcale nie napisze,że jesteście super laski i Wam cholernie zazdroszcze! nie, wclae nie napisze!
    A co mi tam, napisze! Zazdrość, ale pozytywna! Zwiedzajcie więcej i więcej a ja bede tu sobie Wam nie pisać, że spedzacie super czas ;)
    pozdrawiam,
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  3. Kajtka nie Kajtek haha ;p
    mesko moze byc tylko vel Karol ; ))

    ja tez dalej ledwo zywa ale dla takich wyjazdow moge byc zmeczona cale zycie ;)
    a czytajac Twoj wpis mam usmiech od ucha do ucha! :D

    teraz czekamy na Twoj przyjazd do San Francisco Kochana!! :* :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne zmiany tu u Ciebie :) Aż sama nabrałam chęci żeby pokombinować coś z moim blogiem. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. o jaa o jaaaa az dwa razy w tekście wystąpiłam :P hahahahha :P ja dopiero dziś zgrałam zdjęcia na kompa i mam nadzieję, że z notką wyrobię się do poniedziałku :] bo tak jakoś czasu mi brakuje :] buźka :*

    OdpowiedzUsuń