Czy też "gotooowiiiiii??? do startuuu...start !" :P
Zostaliśmy tam do zachodu słońca i o to tym sposobem minął dzień pierwszy ;)
Dzień 2-gi. Antelope Canyon, Colorado river i Bryce Canyon. Jak się okazało, na Antelope trzeba było wykupić wycieczkę nawet z miesięcznym wyprzedzeniem. Jak pech to pech, z przerażeniem modliliśmy się o cud. I o to stał się on! Cud! 8-osobowa grupa zrezygnowała z wycieczki! Bóg zapłać za tak dobry czyn;) Do Antelope wybralismy sie z przewodnikiem przez " pustynie i piaski "gdyz samodzielna wycieczka grozi utrata konczyn przez pchanie samochodu ;)
Wspanialomyslna Anna(tylko nie obrosnij w piorka :P ), znalazla na mapie w poblizu naszego hotelu Colorado River. Fruu i juz tam bylismy..
Na zakonczenie dnia, zostal nam Bryce Canyon. Zdecydowanie Amerykanie ulatwiaja sobie zycie, by to sie nie przemeczyc a cos zobaczyc ;) Takze tu i owdzie mozna bylo sobie podjechac limuzyna, wysiasc pieknie z samochodu i nie sapiac glosno, obejrzec piekny zachod slonca.
Poniedzialek. Dzien rozpoczelismy sniadaniem przed supermarketem z widokiem jak w kinie. Nie wiadomo bylo czy plakac czy uciekac. Otoz mlody chlopczan tak sie zataczal, ze az zainteresowali sie nim strazacy.. z kolei ktorzy zadzwonili po policje,straz i karetke. Policjant zrobil rewizje, przeszukal jego ubrania i cos tam grubszego musialo sie przypaletac pod reka, bo od razu zaprowadzil go do wozu. Nie robcie tego ludzie ;)
Ostatni punkt zaczepienia to valley of the fire. Skaly plonely od czerwonosci podczas zachodu slonca...hmm ale to znamy tylko z opowiesci ;) nie bylo nam dane to zobaczyc podczas zachodu slonca, ale lepsze w ogole cos niz nic.
Zakonczenie imprezy przeswiecilismy obiadem w Hermosie przygotowanym przez moja host mum. Chwala jej za to!
Blogowe operki i ich "ostatnie" usciski :)
Dziekuje Wam dziewczyny: Kajtek, Panna Anna i Cookie Monster za bardzo udany weekend! Do tej pory chodze z podkrazonymi oczyma ;)
cudne zdjęcia <3 ajj wszyscy to piszą ale 'nawet nie wiesz jak ja ci zazdroszczę!'
OdpowiedzUsuńbuziaki ;**
WOW!!! WOW! WOW! nie, wcale nie napisze,że jesteście super laski i Wam cholernie zazdroszcze! nie, wclae nie napisze!
OdpowiedzUsuńA co mi tam, napisze! Zazdrość, ale pozytywna! Zwiedzajcie więcej i więcej a ja bede tu sobie Wam nie pisać, że spedzacie super czas ;)
pozdrawiam,
Gosia
Kajtka nie Kajtek haha ;p
OdpowiedzUsuńmesko moze byc tylko vel Karol ; ))
ja tez dalej ledwo zywa ale dla takich wyjazdow moge byc zmeczona cale zycie ;)
a czytajac Twoj wpis mam usmiech od ucha do ucha! :D
teraz czekamy na Twoj przyjazd do San Francisco Kochana!! :* :)
przepraszam KajTEK :D:*
OdpowiedzUsuńPiękne zmiany tu u Ciebie :) Aż sama nabrałam chęci żeby pokombinować coś z moim blogiem. Buziaki :*
OdpowiedzUsuńo jaa o jaaaa az dwa razy w tekście wystąpiłam :P hahahahha :P ja dopiero dziś zgrałam zdjęcia na kompa i mam nadzieję, że z notką wyrobię się do poniedziałku :] bo tak jakoś czasu mi brakuje :] buźka :*
OdpowiedzUsuń